Dokładnie o siódmej piętnaście rano rozległ się przeraźliwie
głośny dźwięk budzika stojącego na szafce nocnej tuż przy moim łóżku.
Wyłączyłam natarczywe pikanie zegarka, po czym przeciągnęłam się i przetarłam
zmęczone oczy. Niestety niedane było mi się wyspać, gdyż aż do trzeciej
przekręcałam się z boku na bok a w mojej głowie nie było nic poza wydarzeniami
z zeszłego dnia. Czy to wszystko co tam się stało, to aby na pewno był tylko przypadek?
Zbiegłam pospiesznie po schodach, w międzyczasie przywitałam
się z siedzącymi i spożywającymi swoje śniadanie w kuchni rodzicami. Złapałam
leżące w okrągłej misce czerwone jabłko i schowałam je do swojej torby, która
spoczywała na moim ramieniu. Założyłam na nogi buty, poprawiłam włosy w
lusterku i wyszłam na zewnątrz. Na podjeździe zobaczyłam znajomy samochód
należący do mojej przyjaciółki. Wciąż bałam się jeździć do szkoły sama, dlatego
poprosiłam Natalie, by odbierała mnie rano, przynajmniej do końca tego
miesiąca, do którego zostały jeszcze dwa tygodnie. Przywitałam się z
dziewczyną, po czym ruszyłyśmy w kierunku naszego liceum. Oczywiście nie mogło
zabraknąć towarzyszącego nam czarnego mercedesa, który tym razem, o dziwo
jechał przed nami. Chciałam dowiedzieć się kto jest właścicielem tego auta,
ponieważ powoli zaczynało mnie ono przerażać. Czułam się śledzona i obserwowana
dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wiedziałam, że prawdopodobnie jest to ktoś
z naszej szkoły, ponieważ samochód ten zawsze stał zaparkowany w tym samym
miejscu na szkolnym parkingu. Nigdy nie widziałam osób wsiadających czy
wysiadających z niego.
Dotarłyśmy pod budynek, wyszłyśmy na zewnątrz i udałyśmy
do środka. Zostawiłyśmy rzeczy w naszych szafkach i udałyśmy się na lekcje.
Pierwszy miałyśmy francuski, na którym nudziłam się naprawdę bardzo. Następnie
chemia, później fizyka. W końcu nadeszła długo wyczekiwana przerwa
na lunch. Zbiegłyśmy po schodach kierując się na szkolną stołówkę. Dziś kucharki
serwowały coś w rodzaju zapiekanki, choć jak dla mnie wyglądało to jak jedzenie
dla psa, wyjęte bezpośrednio z puszki i wrzucone na nasze plastikowe talerze. Z
obrzydzeniem na ustach, udałyśmy do stolika znajdującego się w rogu, gdzie
zawsze miałyśmy w zwyczaju siadać. Wolałyśmy raczej trzymać się na uboczu i nie
zadawać się popularnymi osobami, które zajmowały miejsca na środku
pomieszczenia.
Rozsiadłyśmy się wygodnie i zaczęłyśmy jeść. Po spróbowaniu
jednego kęsa, zrobiło mi się niedobrze więc odsunęłam talerz z dala od siebie.
Cieszyłam się, że zdążyłam wziąć ze sobą jabłko, bo inaczej umierałabym z
głodu. Nagle poczułam, że Natalie mocno dźga mnie łokciem w brzuch.
- Oni tu idą. – szepnęła mi do ucha.
- Co? Kto tu… - zaczęłam rozglądać się zdezorientowana
zachowaniem przyjaciółki i wtedy dostrzegłam dwóch chłopaków stojących nade
mną, dlatego przerwałam zadawanie pytań.
- Cześć, Emi. – Luke posłał mi szczery uśmiech, machając do
mnie prawą ręką.
Znów nazwał mnie Emi, cholera. Spojrzałam na Nat, która była
najwyraźniej nieco zaskoczona całą tą sytuacją. Niestety nie powiedziałam jej o
tym, że zeszłego wieczora spotkałam Luke’a, który to ocalił mnie przed pędzącym
prosto na mnie samochodem. Lepiej niech nie wie, tak będzie lepiej dla
wszystkich.
- Hej – odparłam, gdy blondyn wraz ze swoim stojącym obok
niego przyjacielem zajęli miejsca naprzeciwko nas. Po chwili ciemnowłosy
zakaszlał, dając jakiś sygnał Luke’owi.
- Ach, no tak –
powiedział. – To jest Calum – wskazał ręką na siedzącego obok niego bruneta.
- Cześć – chłopak rzekł nieśmiało.
- Jestem Emilie – podałam mu dłoń, którą on od razu uścisnął.
- Natalie – przyjaciółka zrobiła ten sam gest, podając
również rękę Luke’owi, gdyż w przeciwieństwie do mnie, nie miała jeszcze okazji osobiście zamienić z nim chociażby jednego słowa.
- Miło mi was poznać – Calum uśmiechnął się do nas, a my
zrobiłyśmy to samo. Wydawał się sympatyczny.
- Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, że przysiedliśmy
się do was – odezwał się Luke, wyjmując z plecaka czekoladowego batona,
którego otworzył jednym, szybkim ruchem.
- Oczywiście, że nie – odpowiedziałam, kiwając przecząco
głową.
W sumie zawsze siedziałyśmy tutaj tylko we dwie, więc zawsze
przyda się ktoś nowy do towarzystwa. Chłopaki wydawali się być całkowicie w
porządku.
- Jesteśmy nowi i nie znamy jeszcze nikogo, poza wami.
- Dlaczego przenieśliście się do nas z West High? –
spytałam, biorąc gryz mojego jabłka.
Chłopcy znacząco na siebie zerknęli, posyłając sobie jakieś
dziwne, porozumiewawcze spojrzenia. Nie wiedziałam o co im chodzi.
- No cóż – zaczął Luke. – Moi rodzice przeprowadzili się
niedawno do tej części miasta i stwierdzili, że lepiej będzie jak zmienię
szkołę, bo do West High miałbym za daleko – wyjaśnił.
- A ty, Cal? – Natalie zapytała.
Chwila. Cal? Co oni wszyscy mają z tym skracaniem imion?
- Nie lubiłem West High – odparł, wzruszając ramionami.
- A nasze liceum wam się podoba? - kontynuowałam zadawanie
pytań.
- Jak na razie jest w porządku – Luke spojrzał na mnie,
uśmiechając się.
- Całkiem tu fajnie – dodał jego przyjaciel.
Nagle naszą rozmowę przerwał przeraźliwie głośny dźwięk
szkolnego dzwonka, na który aż podskoczyłam. Wszyscy wstaliśmy ze swoich
miejsc, zbierając rzeczy ze stolika, by nie zostawić niepotrzebnego bałaganu.
- Do zobaczenia po lekcjach w bibliotece! – Luke krzyknął,
gdy wraz z Natalie szłyśmy w kierunku wyjścia ze stołówki.
- Na razie! – machnęłam mu ręką, po czym opuściłam
pomieszczenie.
Zarówno Luke jak i Calum byli naprawdę miłymi facetami. W
dzisiejszych czasach trudno spotkać takich jak oni. Cieszyłam się, że ich
poznałam. Dobrze nam się z nimi rozmawiało. Być może w przyszłości zostaniemy
przyjaciółmi, kto wie. Byłoby ciekawie, ponieważ moją jedyną przyjaciółką była
Natalie. Z innymi ludźmi ze szkoły nie miałam zbyt dobrego kontaktu. Raczej
ich unikałam. Wystarczyło mi towarzystwo wiecznie rozbawionej i pełnej życia
Nat, która zawsze umiała poprawić mi humor.
- Lubię ich – brunetka stwierdziła, kiedy czekałyśmy pod
klasą na nauczyciela.
- Nowych? – spytałam dla pewności.
- Tak – skinęła głową. – Są gorący – puściła mi oczko.
A ona jak zwykle o jednym. Mogłam się tego spodziewać. Ona
chyba nigdy się nie zmieni.
- Daj spokój, Nat.
- No co? – spojrzała na mnie dziwnie. – Nie mam racji?
- Nie, nie masz – odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
Czy aby na pewno nie okłamywałam sama siebie? Nie mogę
zaprzeczyć temu, iż zarówno Luke jak i Calum byli całkiem atrakcyjni, lecz nie
myślałam o nich w ten sposób. Nie szukałam chłopaka, zwłaszcza teraz kiedy moje
życie ciągle było w niebezpieczeństwie. Ciężko byłoby ukryć mi przed nim tak
duży sekret. Nie mówiąc nic Natalie, odczuwałam wyrzuty sumienia, ponieważ nigdy
nie miałam przed nią absolutnie żadnych tajemnic dlatego z tą było mi
wystarczająco ciężko.
Lekcje zleciały wyjątkowo szybko i nim zdążyłam się
zorientować zadzwonił ostatni dzwonek i większość osób znajdujących się w
szkole porozchodziła się do swoich domów. Ja tymczasem zarzuciłam torbę na
swoje ramię, odgarnęłam opadające na czoło włosy, po czym udałam się do
biblioteki, gdzie odbyć się miała kolejna lekcja z Lukiem. Znów byłam kilka
minut przed czasem, ale tym razem chłopak już na mnie czekał. Odwrócony był do
mnie tyłem. Siedział wygodnie na krześle, trzymając w dłoni swój telefon i zaciekle coś na nim pisząc. Postanowiłam skorzystać z okazji i go przestraszyć.
Należy mi się trochę rozrywki, a co. Starałam się więc zbliżyć do niego tak
cicho jak tylko było to możliwe. Po chwili stałam tuż za nim.
- Bu! – szturchnęłam go w ramię, jednak on nie zareagował.
Moment później usłyszałam jego śmiech. Blondyn odwrócił się do mnie wciąż będąc
niesamowicie rozbawionym.
- Widziałem twoje odbicie w szybce telefonu – wyjaśnił,
wciąż nie mogąc stłumić ogarniającego go śmiechu.
- Och – westchnęłam zawiedziona, po czym odsunęłam krzesło
znajdujące się po drugiej stronie stolika, usiadłam na nim i powoli zaczęłam
wyjmować z torebki wszystkie przygotowane na dziś materiały.
- Jak tam wczorajsze naleśniki? Były dobre? – spytał.
- Co? – zdziwiłam się, słysząc jego słowa. Dopiero po chwili
dotarło do mnie co miał na myśli. – Ach, no tak. Mogłeś wpaść, to byś się
przekonał czy były dobre czy nie.
- Następnym razem wpadnę – odpowiedział, uśmiechając się.
- Zrobiłeś zadania, które zadałam ci we wtorek? – zmieniłam
temat.
- Nie.
- Luke, posłuchaj – westchnęłam. Szczerze mówiąc zawiodłam
się na nim, ponieważ myślałam, że podejdzie do tego poważnie, jednak się
myliłam. – Musisz…
- Spokojnie, Emi. Żartowałem – odsunął
swój czarny plecak i podał mi kartkę, która cała zapisana była jego
nieestetycznym pismem. – Z kilkoma miałem problem – dodał, wskazują palcem, na
te najtrudniejsze przykłady znajdujące się na samym dole.
- Ważne, że się starałeś. A teraz pozwól, że posprawdzam
wyniki – wzięłam od niego papier i po kolei analizowałam zapisane liczby. Ku
mojemu zdziwieniu prawie wszystko rozwiązane było poprawnie. – Zrobiłeś błąd
tylko tutaj, a poza tym reszta jest dobrze. Oby tak dalej! – pochwaliłam go.
- Dzięki – odparł, będąc dumny sam z siebie. – Mam dobrą
nauczycielkę – puścił mi oczko, uśmiechając się szeroko.
- No jasne – zaśmiałam się.
Dzisiejsza lekcja była zupełnie inna niż ta wtorkowa. Przede
wszystkim panowała tu inna atmosfera. Zdążyłam już nieco poznać Luke’a, więc
między nami nie było żadnego napięcia. Wręcz przeciwnie, dużo się śmialiśmy i
rozmawialiśmy o różnych błahostkach. Kilka razy nawet byliśmy uciszani przez
siedzącą niedaleko nas bibliotekarkę, która za każdym razem pokazywała nam duży
napis „Prosimy o zachowanie ciszy” wiszący na ścianie. Było naprawdę miło. Czas
szybko zleciał i na zegarze wybiła piętnasta co oznaczało, że nasze spotkanie
dobiegło końca. Napisałam smsa do Natalie, by przyjechała po mnie pod szkołę,
po czym zebrałam wszystkie kartki oraz długopisy porozrzucane po całym stoliku
i schowałam je do torby. Wstaliśmy z naszych miejsc i zaczęliśmy iść w kierunku
wyjścia.
- Natalie po ciebie przyjeżdża? – Luke odezwał się nagle,
przerywając krótki moment ciszy panującej wokół nas.
- Tak, a co?
- Nic, tylko pytam – odpowiedział, chowając dłonie do
kieszeni swoich wąskich jeansów, które miały dwie duże dziury na wysokości
kolan. Coraz częściej zastanawiałam się czy on ma w swojej szafie kilka takich
samych par podartych spodni, czy ciągle nosi te same. Może kiedyś go o to
zapytam.
Kilka minut później staliśmy już przed głównym wejściem do
szkoły. Luke znów postanowił poczekać ze mną aż do przyjazdu mojej
przyjaciółki. Choć nie mogłam powiedzieć mu tego na głos, w głębi duszy byłam
mu naprawdę bardzo wdzięczna. Będąc w jego obecności czułam się bezpieczna.
Gdybym stała tu sama, kto wie, co mogłoby się wydarzyć, biorąc pod uwagę to, co
miało miejsce zeszłego dnia. Wciąż ciekawiło mnie czy to, że Luke znalazł się
tam w odpowiedniej chwili było przypadkiem, czy też nie. Może wiedział kto
siedział za kierownicą samochodu, który jechał prosto na mnie.
- Luke? – odezwałam się, postanawiając go o to zapytać.
- Hm? – odwrócił się do mnie.
- Wiesz kto kierował tym samochodem? – spytałam prosto w
mostu, nie owijając w bawełnę.
- Jakim samochodem? – uniósł brew.
- Tym, który chciał mnie przejechać – wyjaśniłam, choć byłam
świadoma, że Hemmings doskonale wiedział
o czym mówię.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział kiwając przecząco głową. –
Gdybym wiedział, już bym go zabił – dodał, zaciskając dłoń w pięść i mając
wciąż śmiertelnie poważną minę.
Nie wiedziałam czy żartuje czy nie, ale było to dość dziwne
jak na mój gust. Przynajmniej teraz byłam już całkowicie pewna, że mogę czuć się w pełni bezpieczna
przebywając w jego towarzystwie.
- Jeszcze raz dziękuję, za to co zrobiłeś – rzekłam,
posyłając mu wdzięczny uśmiech.
- Już mówiłem, że nie masz za co dziękować. Najważniejsze,
że nic ci się nie stało – odparł, odwzajemniając uśmiech. Powaga w końcu
zniknęła z jego twarzy.
Wtedy na podjeździe zauważyłam samochód należący do Natalie.
Dziewczyna widząc mnie zatrąbiła, na co ja aż podskoczyłam. Pomachałam Luke’owi
i odeszłam idąc do auta, w którym czekała na mnie niecierpliwa brunetka.
Do mojego domu dotarłyśmy kilka minut później, ale nim
zdążyłam wyjść na zewnątrz, Nat złapała mnie za rękę, uniemożliwiając mi
otworzenie drzwi.
- Emilie – powiedziała.
- Natalie – spojrzałam na nią podejrzliwie. – Co jest? –
spytałam, zdezorientowana.
- W piątek jest impreza w domu Tylera. Wszyscy tam będą.
Nawet nie chcę słyszeć odmowy – rzekła stanowczym tonem.
- Ale Nat, ja…
- Powiedziałam, żadnej odmowy – przerwała mi. – A teraz leć
już, to na razie – jej twarz ponownie się rozweseliła, a ona pomachała do mnie
ręka, uroczo się śmiejąc.
Wyszłam na zewnątrz i udałam się do domu. Zdjęłam buty,
zjadłam obiad, który wcześniej przygotowała mi mama, po czym poszłam do
swojego pokoju, położyłam się wygodnie na dużym, miękkim łóżku, włączyłam
laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony, by tylko zabić czas. Nagle poczułam
silne wibracje telefonu, który schowany był w lewej kieszeni moich spodni.
Wyjęłam go, po czym leniwie przesunęłam palcem po ekranie, by móc go
odblokować. Zobaczyłam numer, którego nie znałam więc z dużym zaciekawieniem
otworzyłam otrzymaną wiadomość.
„Hej, Emi. Mam nadzieję, że bezpiecznie dotarłaś do domu. –
Luke :)”
Patrzyłam na ekran jeszcze przez kilka następnych minut.
Skąd, do jasnej cholery on miał mój numer?
___________________________________________
prosiłabym by każdy kto przeczyta zostawił komentarz.
to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
zapisujcie się do zakładki INFORMOWANI to chętnie was poinformuje was o nowym rozdziale :)
zapisujcie się do zakładki INFORMOWANI to chętnie was poinformuje was o nowym rozdziale :)
Mam wrażenie, że coś się stanie złego w kolejnym, bo znów impreza. :o
OdpowiedzUsuńA poza tym świetny! ♥
Do następnego :)) /@qustysia
Rozdział fajny, ale według mnie w pewnych momentach za szybko się działo :3
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś jak byli w bibliotece, ale wcześniej jak były te lekcje to trochę za szybko, według mnie oczywiście :>>
Czekam na kolejny x
Awww, no Luke, bierz się do roboty :D no ciekawe, skąd wytrzasnął ten numer... może od Natalie? :)
OdpowiedzUsuń@esparquez
Omg omg omg omg!! Swietny! Xx ciekawi mnie co bedzie na tej imprezie.Luke pewnie tez bedzie,a co haha
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial,czekam na kolejny xo @leighsflowerx
"Bu!" ;d
OdpowiedzUsuńRozdział zaliczam do kolejnych "przejściowych", czekam na następną akcję!
Chcę wiedzieć, skąd Luke miał ten numer ;c
świetny :)
OdpowiedzUsuńGENIALNY *_______*
OdpowiedzUsuń@Ashti5SOS
to sie robi coraz ciekawsze *.* xx
OdpowiedzUsuń