poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 9



Bezsenne noce stały się moją rutyną przez ostatni tydzień. Leżąc, przykryta kołdrą po sam czubek nosa i wpatrując się w ścianę, myślałam nad tym co zobaczyłam po niedawnym powrocie ze szkoły. W głowie pojawiały mi się setki pytań dotyczących tego co się stało, ale niestety na większość z nich nie potrafiłam odpowiedzieć. Próbowałam łączyć ze sobą fakty, jednak nie udało mi się stworzyć z tego żadnej spójnej całości. Nic do siebie nie pasowało. Najbardziej jednak dręczyło mnie to, co Luke miał wspólnego z czarnym mercedesem, do którego wsiadł i czy ma to jakiś związek z moim porwaniem na imprezie kilka tygodni wcześniej. Czułam się bezsilna wobec mojej niewiedzy na tematy, na które tak bardzo chciałam poznać odpowiedzi.
Luke nie pojawiał się w szkole w tym tygodniu (poza poniedziałkiem), nie przyszedł również na nasze wtorkowe i czwartkowe lekcje, nie pisał, nie dzwonił. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale martwiłam się o niego, pomimo tego, że zupełnie straciłam do niego zaufanie, po tym co zobaczyłam kiedy odwoziłam go ze szkoły. Bałam się, że coś złego mogło mu się stać, biorąc pod uwagę to, jak bardzo poobijana była jego twarz, kiedy ostatnio go widziałam.

*

Podczas sobotniego popołudnia, siedziałam w kuchni, jedząc jabłko i czekając na przybycie Natalie. Planowałyśmy wybrać się do galerii na zakupy. Brakowało nam spędzania czasu razem, dlatego w końcu postanowiłyśmy to naprawić. Oczywiście wiedziałam, że nie było to zbyt bezpieczne, rozważając to, w jakiej sytuacji aktualnie się znajdowałam i w jak dużym niebezpieczeństwie byłam. Miałam jednak nadzieję, że nic złego się nie stanie i będę mogła spokojnie spędzić popołudnie z najlepszą przyjaciółką.
Punktualnie o szesnastej, tak jak się wcześniej umówiłyśmy, Natalie przyjechała po mnie. Chwyciłam leżącą na stole torbę, poprawiłam włosy w lusterku, po czym opuściłam dom, następnie wsiadłam do samochodu Nat, który stał na podjeździe.
- Hej – przywitałam się z przyjaciółką, dając jej przelotnego buziaka w policzek.
- Hej – dziewczyna odpowiedziała, uśmiechając się do mnie, po czym odpaliła silnik i ruszyła do przodu. – Wszystko w porządku, Emilie? – spytała, kiedy już wyjechała na ulicę.
- Tak – odparłam szybko. – Dlaczego uważasz, że coś miałoby być nie tak?
- Po prostu wyglądasz jakbyś nie spała co najmniej tydzień – wyjaśniła.
- Bezsenność – odpowiedziałam.
- Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz? – Nat dalej dopytywała, a ja czułam się coraz bardziej zdenerwowana, gdyż musiałam ciągle ją okłamywać.
Wyrzuty sumienia dręczyły mnie już od kilku tygodni. Naprawdę ciężko było mi utrzymywać w tajemnicy przed nią tak duży sekret. Podczas gdy mojemu życiu groziło tak duże niebezpieczeństwo, niczego nieświadoma Natalie cieszyła się swoim życiem, nie wiedząc o niczym co działo się u mnie. Miałam kilka momentów, w których nie mogłam dłużej utrzymać języka za zębami i chciałam powiedzieć jej wszystko, lecz nigdy tego nie zrobiłam. Powstrzymywał mnie strach przed mężczyzną, który za wszelką cenę chciał się na mnie zemścić. Dlaczego to musiało przytrafić się akurat mnie?
- Wydaje ci się, Nat – powiedziałam, posyłając jej wymuszony uśmiech, by w końcu przestała zadawać pytania.
- Znam cię, Em, nie potrafisz zbyt dobrze udawać. Pójdziemy zaraz na kawę, albo na lody i wszystko mi opowiesz, ok? – zaproponowała.
Wzruszyłam jedynie ramionami, po czym odwróciłam głowę w drugą stronę i patrzyłam w boczne lusterko na jadące za nami samochody. Wypatrywałam czarnego mercedesa, lecz tym razem nigdzie go nie było. Może to i dobrze.
Natalie wjechała na podziemny parking jednej z największych galerii handlowych w Los Angeles i zaparkowała swoje auto na pierwszym wolnym miejscu, którego i tak musiała szukać przez kilka minut.
- Najpierw zakupy, czy kawa? – spytała, gdy wysiadłyśmy na zewnątrz.
- Jak chcesz – odpowiedziałam, choć szczerze mówiąc bardziej odpowiadało mi chodzenie po sklepach, gdyż pójście na kawę oznaczało dziesiątki pytań, które Natalie chciała mi zadać. Potrzebowałam więcej czasu na wymyślenie dobrych, wiarygodnych kłamstw, więc shopping był do tego jak najbardziej odpowiedni.
- Zakupy! – krzyknęła.
Dzięki, Nat. Zupełnie jakbyś czytała mi w myślach.
Kiedy weszłyśmy do galerii zobaczyłyśmy ogromne tłumy ludzi. Najwyraźniej wszyscy, tak jak my chcieli spędzić sobotnie popołudnie tutaj, chodząc po sklepach. Nie lubiłam zatłoczonych miejsc. Nie czułam się wtedy komfortowo. Natalie jednak była w swoim żywiole. Od zawsze kochała zakupy, w przeciwieństwie do mnie. Oczywiście nie twierdzę, że ich nie lubiłam, ale fanką shoppingów na pewno nie byłam. Poza tym próbowałam oszczędzać pieniądze na studia, więc nie chciałam wydawać wszystkiego na kolejne bluzki czy spodnie.
Po godzinie biegania od sklepu do sklepu, Nat w końcu znalazła sukienkę, o której kiedyś mi mówiła. Szukała jej dosłownie wszędzie lecz bezskutecznie. Udało jej się to dopiero teraz. Chwyciła ją czym prędzej, by nikt przypadkiem jej nie kupił przed nią, po czym weszła do przymierzalni. Ja natomiast rozsiadłam się wygodnie na jednym z foteli i czekałam aż przyjaciółka wyjdzie i zaprezentuje się w nowej sukience. Zaczęłam rozglądać się po całym sklepie, będąc znudzona czekaniem. Kiedy odwróciłam głowę w kierunku wyjścia ze sklepu, miałam wrażenie, że zobaczyłam znajomą osobę. Ponownie zerknęłam w tamtym kierunku, lecz tym razem nikogo już tam nie było. Uznałam jednak, że tylko mi się przewidziało i za bardzo byłam przewrażliwiona na punkcie tego wszystkiego. No bo co Luke mógłby robić w galerii w sobotnie popołudnie. Może wybrał się na zakupy, żeby nabyć kolejną parę podartych jeansów? Nie sądzę. Stwierdziłam, że ostatnio za dużo o nim myślałam i w końcu doszło do tego, że widzę go w miejscach, w których go nie ma. Byłam zdecydowanie zbyt zmęczona. Potrzebowałam snu, bo mój mózg zaczynał płatać mi figle.
Po kilku minutach Natalie wyszła z przymierzalni. Z uśmiechem na ustach zaprezentowała mi się w sukience, którą zamierzała kupić.
- I jak ci się podoba? – spytała, robiąc kolejny obrót.
- Wyglądasz cudownie – powiedziałam zgodnie z prawdą.
Nat wyglądała wręcz olśniewająco. Obcisła sukienka idealnie podkreślała jej bardzo szczupłą figurę, której jej zazdrościłam. Zawsze chciałam wyglądać tak jak ona.
- Biorę ją, jest piękna – rzekła, po czym ponownie zniknęła za drzwiami przymierzalni.
Czekając na nią, wyjęłam z torebki telefon, chcąc sprawdzić godzinę. Wtedy nagle ktoś mocno chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę jednej z wolnych przymierzalni, następnie wpychając mnie do środka i zamykając za sobą drzwi. Zamknęłam oczy ze strachu, nie wiedząc co się działo. Kiedy je otworzyłam, doznałam lekkiego szoku.
- Co ty odwalasz, Luke?! – wrzasnęłam.
- Cicho – zakrył mi usta dłonią – Musimy pogadać.
- Nie możemy pogadać gdzie indziej, tylko zamknięci w przebieralni? Nie lubię małych pomieszczeń.
- To zajmie tylko chwilę – odparł, oddalając się dwa kroki ode mnie, by móc na mnie spojrzeć. – Posłuchaj uważnie tego co za chwilę ci powiem i proszę nie zadawaj żadnych pytań.
Skinęłam głową, nie wiedząc o co może mu chodzić.
- Grozi ci niebezpieczeństwo, Emilie – powiedział poważnym tonem.
Myślał, że o tym nie wiem? Tylko co, do cholery on ma z tym wspólnego?
- To znaczy? – spytałam.
- Miałaś nie zadawać pytań.
- Kontynuuj.
- Wracaj do domu jak najszybciej – nakazał.
- Dlaczego?
- Emilie, żadnych pytań, mówiłem. Zaufaj mi i wracaj do domu.
Jak mam mu zaufać? Po tym co ostatnio widziałam? Nigdy w życiu. Poza tym przerażał mnie. Zachowywał się jeszcze dziwniej niż zwykle. Chciałam poznać prawdę i odpowiedzi na wszystkie pytania, które zadawałam sama sobie. Zastanawiałam się nad tym czy zapytać go o czarnego mercedesa, czy dalej udawać, że nic nie wiem.
- Chciałam spędzić trochę czasu z Natalie, dlaczego mamy już wracać?
- Emi…
- Odpowiedz! – krzyknęłam a on ponownie zakrył moje usta dłonią, bym nie mogła dalej wrzeszczeć.
Poza tym nie czułam się zbyt komfortowo przebywając z nim w tak małym pomieszczeniu. Nie dzieliła nas praktycznie żadna odległość, dlatego cała ta sytuacja była dla mnie wyjątkowo niezręczna. Chciałam jak najszybciej się stamtąd wydostać.
- Wracajcie do domu, ok? – zignorował mnie i dalej powtarzał swoje.
- Nie – zaprzeczyłam.
- Nie każ mi cię do tego zmuszać.
- Bo co mi zrobisz?
- Nie chcesz wiedzieć.
Okej, oficjalnie stwierdzam, że Luke Hemmings przeraża mnie bardziej niż kto inny na tej planecie. No może poza facetem, który na mnie poluje i pragnie zemsty.
- Nic nie rozumiem, Luke. Chciałam tylko spędzić popołudnie z przyjaciółką a ty mi mówisz o jakimś niebezpieczeństwie… - udawałam, że nic nie wiem.
- Dlaczego nie chcesz mnie posłuchać? – spytał.
- Bo chciałam iść jeszcze na kawę z Natalie, muszę z nią porozmawiać – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- O czym? – dopytywał dalej.
- Nieważne, to nie twoja sprawa – rzekłam poirytowana jego pytaniem.
A to podobno ja jestem ta ciekawska.
- Dobra, idźcie na tą kawę ale zaraz potem wracajcie do domu, bo tutaj naprawdę nie jest bezpiecznie.
- Okej – zgodziłam się w końcu.
Zaczynałam wierzyć w jego słowa. Nie wiedziałam jednak przed czym próbował mnie ostrzec. Taka sama sytuacja zdarzyła się przed imprezą u Tylera. Luke wtedy też kazał mi tam nie iść, jakby wiedział, że coś złego będzie miało się wydarzyć.
- Możemy już stąd wyjść? – spytałam, nie mogąc dłużej wytrzymać w tym maleńkim pomieszczeniu. Z każdą chwilą zaczynało robić mi się coraz bardziej gorąco i duszno.
Zamierzałam pchnąć drzwi, by się stamtąd wydostać, ale ręka Luke’a powstrzymała mnie przed tym.
- Jeszcze jedno – powiedział.
- Co?
- Jak zobaczysz gdzieś chłopaka z zielonymi włosami, zabieraj Natalie i jak najszybciej wracajcie do domu – odparł, po czym otworzył drzwi.
Oboje wyszliśmy na zewnątrz, napotykając się na dziwne spojrzenia ludzi znajdujących się w pobliżu. Nie chciałam wiedzieć co sobie myśleli o tym, co robiliśmy w przebieralni przez ostatnie minuty.
Nawet nie zauważyłam kiedy Luke’a już przy mnie nie było i ponownie zostałam sama. Stałam zdezorientowana, nie wiedząc co sądzić o tym wszystkim co się stało. Chłopak z zielonymi włosami? Hemmings zdecydowanie nie jest normalnym człowiekiem, bo rzeczy które mówił nie miały żadnego sensu.
- Em, wybacz, że tak długo, ale nie mogłam poradzić sobie z suwakiem – Natalie powiedziała, gdy po chwili wyszła z przebieralni i stanęła obok mnie.
- Nie szkodzi – odparłam, starając się zachowywać naturalnie, jakby wcześniej nic się nie wydarzyło. – Idź zapłać za sukienkę a potem pójdziemy na kawę.
Kiedy Nat odeszła od kasy na jej ustach malował się szeroki uśmiech, który zawsze można było podziwiać kiedy dziewczyna była naprawdę szczęśliwa. Również próbowałam wywołać na swojej twarzy coś chociaż odrobinę przypominającego uśmiech, jednak nie za dobrze mi to wychodziło, gdyż wciąż byłam przejęta tym co wydarzyło się kilka minut wcześniej.
Kawiarnia, którą zawsze miałyśmy w zwyczaju odwiedzać znajdowała się na drugim piętrze ogromnej galerii. Wjechałyśmy po ruchomych schodach na górę, po czym docierając do celu zajęłyśmy dwa wolne miejsca przy stoliku stojącym w rogu.
- Jestem strasznie głodna – odezwała się Nat, chwytając się za brzuch. – Mam ochotę na szarlotkę – stwierdziła.
- A ja na jagodową babeczkę – odparłam.
Złożyłyśmy nasze zamówienia, które już po chwili zostały zrealizowane i kelner przyniósł nam je prosto do stolika przy którym siedziałyśmy. Od razu wzięłam duży gryz babeczki, którą naprawdę uwielbiałam.
- No więc – Natalie zagadnęła, upijając łyk karmelowego latte – Powiesz mi w końcu co się dzieje?
- Mówiłam ci już, że wszystko jest w porządku – odpowiedziałam, wzruszając ramionami i popijając swoje waniliowe cappuccino.
- Kiedyś obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy ze sobą szczere, pamiętasz?
- I jesteśmy. Nie okłamuję cię – powiedziałam, patrząc jej prosto w oczy, by mi uwierzyła.
W środku jednak czułam się wręcz fatalnie. Z ogromnym trudem przychodziło mi okłamywanie najlepszej przyjaciółki, ale nic nie mogłam na to poradzić i musiałam dalej brnąć w kolejne kłamstwa. Byłam fałszywa.
- Nie obraź się, Emilie, ale odkąd zaczął się ten rok szkolny, zmieniłaś się – rzekła, robiąc poważną minę.
- Zmieniłam? – spytałam, unosząc brew. – Co masz na myśli?
- Jesteś po prostu jakaś inna, nie chcesz się ze mną spotykać, dziwię się, że dzisiaj udało mi się wyciągnąć cię na te zakupy.
- Wybacz, Nat. Po prostu jestem zmęczona, mam ostatnio problemy z zasypianiem - kłamałam dalej.
- Czy to, że się zmieniłaś ma jakiś związek z Lukiem? – zignorowała moje wcześniejsze słowa, zadając kolejne pytania.
Tak, być może to wszystko ma z nim związek, ale jeszcze nie wiem dlaczego.
- Nie – odpowiedziałam szybko, kręcąc przecząco głową.
- To co się dzieje, Em? – pytała dalej.
Może powinnam wyznać jej prawdę? Może zrobiłoby mi się lżej? Może łatwiej byłoby mi sobie z tym wszystkim poradzić mając w kimś wsparcie?
- Posłuchaj, Nat… - zaczęłam, jednak natychmiast przerwałam swoją wypowiedź widząc osobę, przed którą wcześniej ostrzegał mnie Luke.
Mocno zielona czupryna mignęła mi gdzieś w tłumie ludzi przechadzających się po galerii. Początkowo myślałam, że mi się przewidziało, lecz myliłam się, gdyż po chwili ponownie zobaczyłam tego chłopaka, mającego naprawdę niespotykany kolor włosów. Niestety nie dostrzegłam jego twarzy, gdyż miałam szansę widzieć go dosłownie przez krótki ułamek sekundy, później zniknął, zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Luke był naprawdę poważny, gdy ostrzegał mnie przed nim, dlatego postanowiłam nie ignorować jego prośby i musiałam czym prędzej interweniować.
- Musimy wracać, natychmiast – oznajmiłam, chwytając swoją torebkę i szybko wstając z miejsca.
 Natalie dziwnie na mnie spojrzała, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Dlaczego? – spytała.
- No bo… - zrobiłam przerwę, próbując wymyślić jakąś dobrą wymówkę. – Obiecałam rodzicom, że gdzieś ich zawiozę . Zupełnie wypadło mi to z głowy.
Kolejne kiepskie kłamstwo, cholera.
- No dobra, niech ci będzie – powiedziała ze zrezygnowaniem, po czym również wstała od stolika.
Nie zwracając na nic uwagi, wybiegłam z kawiarni i z zawrotną prędkością zaczęłam biec do windy, która miała zawieźć nas na parking, gdzie stało zaparkowane auto Natalie.
- Emilie, czekaj! – dziewczyna  krzyczała biegnąc za mną, jednak ja się nie zatrzymywałam.
Wzięłam to wszystko naprawdę na poważnie i chciałam jak najszybciej wrócić do domu. A co jeśli to chłopak z zielonymi włosami wtedy mnie porwał i teraz próbował się na mnie zemścić?


_____________________________________

wybaczcie spóźnienie, ale laptop mi się zepsuł. rozdział miał być już w piątek, ale niestety wyszło jak wyszło i pojawia się dopiero dziś.

zastanawiam się jakie macie teorie dotyczące tego kim tak naprawdę jest Luke i co może ukrywać :D 

ZAPRASZAM NA 1 ROZDZIAŁ MOJEGO NOWEGO FF 

twitter: @ayejusteen 

#FakeFF

5 komentarzy:

  1. jejku cudowny omg kocham
    nie moge sie doczekać kiedy Emilie spotka sie oko w oko z " zielonowłosym " i jego kolegą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Majkel?? ;oo czy on będzie zły?? ;o jeśli tak to cię zabiję, ukradłaś mi pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna, ale to jest pierwsze ff, w którym Sosy nie trzymają się razem w jednym gangu... i podoba mi się to.
    Czekam na więcej, bo Luke zgrywa Dr. Flukey'a ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Mikey zły? :D Chociaż... wydaje mi się, że Micheal mógł być takim ostrzeżeniem dla Emilie, że najwyższy czas się stamtąd wynosić i współpracuje z Lukiem. No ale pisz tam dalej :*
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.
    Co do sugestii kim może być Mike zgadzam się z osobą wyżej.
    ~J.

    OdpowiedzUsuń